Ch**owa Pani Domu: Od menstruacji do dyskryminacji

Beata poczuła to w poniedziałkowy poranek. Za oknem kawiarni miała zamgloną Warszawę, pod brodą kubek z herbatą, a w torebce wyrok: dokument z wypowiedzeniem z pracy.

CHPD fot. Grzegorz Gołębiowski/MPP

Irenie przyszło zmierzyć się z problemem, kiedy po dwudziestu latach w rodzinnej firmie postanowiła postawić na siebie i w koszuli z białym kołnierzykiem stawiła się na tydzień rekrutacji w nowoczesnym, szklanym budynku w centrum miasta. A Maria? Maria zastanawia się, ile jeszcze lat zostało jej do granicy, zza której już nikt nie dopinguje kolorowymi pomponami; za którą imię, nazwisko, twarz pozostają przezroczyste – niczym plasterki szynki, które zamawia u pani Basi w masarni dla Oli, swojej ukochanej wnuczki („Tylko cienko, cieniutko proszę!”).

Czy dojrzałość zaczyna się tam, gdzie Cię nie chcą? Gdzie fukają na Ciebie w poczekalni u leka- rza, że pewnie przyszłaś sobie pogadać, bo nie masz z kim? Czy może tam, gdzie inni wytykają Cię palcem, gdy razem z dwiema koleżankami podjeżdżasz pod McDrive’a na shake’a i duże frytki z keczupem?

ZOBACZ TEŻ: Radzka odpowiada na pytania czytelniczek Women's Health [WIDEO]

No i jak się dzisiaj czujemy?

Ageizm to pojęcie, które do powszechnego użycia już w latach 70. ubiegłego wieku wprowadził Robert Butler, amerykański geriatra i gerontolog, na określenie postaw, opierających się na szkodliwych stereotypach związanych z wiekiem danej osoby. Dyskryminacja osób starszych odbywa się na wielu polach: głównie jest to rynek pracy, choć wśród miejsc, w których seniorzy odczuwają wykluczenie, na wysokim miejscu plasują się również wszelkie placówki medyczne: oddziały szpitalne i poradnie lekarskie. Stygmatyzacja odbywa się już na poziomie języka, bo nierzadko słyszy się, jak personel szpitalny albo pani w aptece zwraca się do seniorki per babcinko, albo gorzej – wykorzystując formę bezosobową. Nie wspomnę już o podniesionym głosie, który z automatu zakłada, że każda osoba starsza nie dosłyszy, jak gdyby pewne zachowania były wpisane w numer PESEL niewidocznym mazakiem.

Jesteśmy seniorkami, nie osobami niepełnosprawnymi!

Jakiś czas temu zaprosiłam do współpracy czytelniczki mojego bloga. Kryteria były jasne: szukam pań 65+, które zechcą się ze mną spotkać, porozmawiać i wziąć udział w sesji, którą szczegółowo miałam obmyśloną w głowie. Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania. Odzywały się panie z całej Polski, zgłaszały się też wnuczki, podsyłając kandydatury swoich babć. Finalnie zaprosiłam trzy bohaterki, z którymi starałam się podjąć dialog dotyczący tego, gdzie zaczyna się wiek dojrzały: tam, gdzie wskazuje na to metryka, czy tam, gdzie kreskę postawimy sobie sami. Nadchodzi dzień sesji. Od pierwszych minut czuję, że nadajemy na tych samym falach. Nie ma między nami niezręcznej ciszy, jest chemia i chęć, żeby zrobić coś ponad podziałami. Po kilku godzinach wspólnej sesji odkrywam, że panie mają o wiele więcej energii życiowej niż ja i szybko orientuję się, że czarny humor nie jest zarezerwowany jedynie dla młodych. Swój projekt fotograficzny roboczo tytułuję hasłem: „Dziewczyny”, bo wierzę, że w każdej z nas, bez względu na wiek i liczbę zmarszczek na twarzy, tkwi ta sama dziewczyna, która do głosu dochodziła i wtedy, kiedy trzeba było wybrać sukienkę na najgłośniejszą prywatkę w mieście, i wtedy, gdy podpowiadała w pasmanterii, który kolor włóczki wybrać na sweter.

Seniorzy mile widziani

Na szczęście w temacie seniorów nareszcie coś ruszyło. W wybranych firmach prowa- dzone są szkolenia, dotyczące dyskryminacji, mające na celu uwrażliwić na temat osoby młodsze. W telewizji powstają produkcje z seniorami w rolach głównych, z kultowymi serialami na czele, takimi jak „Grace and Frankie” – o dwóch przyjaciółkach, które po rozstaniu się ze swoimi mężami odkrywają życie na nowo, czy mniej znanym, aczkolwiek równie brawurowo zagranym „The Kominsky Method” – produkcji, która udowadnia, że nasi dziadkowie to wciąż równi goście! Współczesna literatura już nie boi się mówienia o oso- bach starszych. Weźmy pod lupę choćby bestsellerową serię książek Hendrika Groena o nietypowych perypetiach poczciwego pensjonariusza domu seniora, mówiącego o życiu widzianym z punktu widzenia tych, którym tego życia za wiele nie zostało. O ile w kontekście dyskryminacji płciowych czy rasowych mówi się już sporo, i to całkiem donośnym głosem, wykluczenie osób starszych wciąż jest tematem zamiatanym pod dywan. A przecież z wiekiem dotychczasowa osobowość nie podlega wyzerowaniu, poczucie humoru nie ulega przedawnieniu, kwalifikacje drastycznie nie zmniejszają się wraz z kolejnymi urodzinami. A Aśka to wciąż ta sama Aśka, choć utarło się, że w pewnym wieku wypada już do niej mówić „Pani Joanno”. Na szczęście pojęcie pewnego wieku każdy może ustalić sobie sam. 

ZOBACZ TEŻ: Ch**owa Pani Domu o tym, dlaczego powinnyśmy doceniać inne kobiety

REKLAMA