Stoję na czerwonym. Noga trzęsie mi się na hamulcu, łzy spływają po brodzie i policzkach, palce nerwowo ściskają kierownicę. Oczami wyobraźni widzę, jak kierowcy za mną cmokają z niezadowoleniem, ale dzielnie stoję, czekam, i nawet jeśli samochód przy próbie odpalenia zgaśnie mi po raz ósmy, nie poddam się.
Trudne początki
To nie jest fragment poradnika motywacyjnego. To moje początki jazdy samochodem po dużym mieście, po znaczącej przerwie. Jak udało mi się dowiedzieć, z tym zrobieniem prawa jazdy i schowaniem go do szuflady na wiele lat nie jestem sama. Wiele kobiet drepcze ślepo w moje ślady, za wymówkę mając brak samochodu, brak odpowiedniej wprawy; za doradcę mając sobie niepewność i strach, który z każdym niewyjeżdżonym dniem rośnie wprost nieproporcjonalnie do rzeczywistości. I ja, i Ty znamy osoby, które z różnych powodów nie jeżdżą samochodem, choć mają do tego i uprawnienia, i możliwości. Niektórych hamuje przebyta trauma na drodze, większość stopuje się z powodu myśli: nie dam rady, nie potrafi ę, boję się, co sobie o mnie pomyślą inni. Trąbienia klaksonem gdzieś w tył pleców są dla nich zbyt dotkliwe. Mimiczne komentarze innych kierowców widziane w lusterku wstecznym palą na czerwono policzki i blokują przed zrobieniem jakiegokolwiek prawidłowego ruchu. Sporo osób nie wytrzymuje tej presji, wewnętrznego wstydu i odchodzi z myślą: „Ja się do tego nie nadaję”.
Nie dawaj za wygraną
Jeśli w opisanym obrazku widzicie fragment siebie, spokojnie. I ja tam byłam, i ja niejedną łyżkę dziegciu zjeść musiałam, zanim zrozumiałam, że poddanie się to najprostsze, co mogę zrobić. Nie da się nauczyć jeździć samochodem bez godzin praktyki – i nie mam tu na myśli tylko tych obowiązkowych, na kursie jazdy. Nie można zostać dobrym kierowcą, nie wsiadając za kierownicę albo robiąc to jedynie od święta. Każda przejechana trasa, każdy kilometr, każda godzina spędzona w samochodzie zwiększa naszą pewność siebie za kółkiem, pozwala zdobyć doświadczenie i manualną sprawność. Nie zdobędziesz tego, siedząc w domu przed telewizorem. Ani zjeżdżając do boksu po pierwszej porażce.
„Nigdy się nie poddawaj. Nigdy, nigdy i jeszcze raz nigdy!”.
To słowa Winstona Churchilla, które warto wtłoczyć sobie do głowy i powtarzać jak mantrę w chwilach zwątpienia.
ZOBACZ TEŻ: Święta i ból głowy, czyli o świątecznej gorączce słów kilka