Jeśli za niemęskie bierzemy to, że faceci w domu pomagają, mężnie sprawują opiekę nad spłodzonym potomstwem i sprawiedliwie dzielą się obowiązkami ze swoimi partnerkami czy też partnerami, to ja biorę takiego zniewieściałego faceta w ciemno.
Rebecca West, brytyjska pisarka i krytyczka literacka, pisała: „Feministką nazywają mnie, gdy robię coś, co odróżnia mnie od ścierki do podłogi”. Analogicznie do słów West postrzega się dzisiaj mężczyzn. Nazywa się ich gejami tylko dlatego, że mają czelność ubrać spodnie wystające barwą poza standardowy kanon kolorystyczny; albo pantoflami – bo potrafią zmienić dziecku pieluchę... Wymyśliliśmy sobie kiedyś, że facet musi być twardy. Stanowczy, zdecydowany, bezwzględny, odważny. Że jak ciemną nocą nadejdzie jakieś zagrożenie, to on pierwszy wyskoczy z ciepłej pościeli i rzuci się do walki. Że nie zawaha się ani chwili, by bronić siebie, ale wcześniej swojej rodziny. To wszystko brzmi oczywiście pięknie i walecznie, pod warunkiem że to opis scenariusza bajki. Albo filmu akcji. A im dłużej czytam wymienione na początku – oczekiwane przez społeczeństwo – cechy mężczyzn, tym bardziej przekonuję się, że to raczej opis najnowszego modelu sprzętu rolniczego typu traktor. Albo jakiegokolwiek innego przedmiotu, który nie posiada uczuć...
ZOBACZ TEŻ: Ch**owa Pani Domu: Najpierw kobieta, potem matka
1. Pa, pa, pa patriarchat
Porządek, który jeszcze kilkaset lat temu wydawał się jedynym słusznym systemem rodzinnym, dziś nie ma większej racji bytu. Mężczyźni, przez lata wychowywani na głowy rodziny, od najmłodszych lat uczeni byli dominacji nad kobietami i pojmowania drugiej płci jako tej gorszej i słabszej. Pewne wzorce kulturowe na szczęście uległy zmianie i dziś żywicielem rodziny nierzadko zostaje kobieta, nikomu ani niczemu nie udowadniając, że można, ani nie ujmując tym samym męskości swojemu partnerowi. Psychologowie jednak zgodnie uznają, że indywidualne zmiany ról społecznych między kobietami a mężczyznami bywają powodem kryzysów tożsamościowych tych drugich. Niepotrzebnie, drodzy Panowie – nie chcemy Wam odbierać istoty życia, sensu, sprawczości. Nie chcemy być naszym dzieciom i matką, i ojcem jednocześnie, i podkradać Wam sprzed nosa najlepsze stanowiska w firmie. Ale chcemy stać razem przy zlewozmywaku, wspólnie decydować o przyszłości. I może od czasu do czasu, na równych prawach, pościgać się na skrzyżowaniu na zielonym świetle. Bo możemy.