Był taki dzień, gdy razem z siostrą, modelką, stanęły przed lustrem i porównywały swoje kształty. -„Miałyśmy niemal te same proporcje, z tą różnicą, że siostra była wyższa. I to ona wyglądała smukło. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że ja nigdy nie będę mieć figury modelki i choćbym nie wiem ile wysiłku włożyła w pracę nad ciałem, zawsze będę mieć małą dupinę i brak talii” – śmiejąc się, opowiada szczerze WH Aleksandra Hamkało.
W tamtych czasach, liceum i początkach studiów aktorskich, była introwertyczna i wycofana. Prawdopodobnie właśnie dlatego, że nie akceptowała siebie: za niska, zbyt okrągła, bez talii, w kółko miała do siebie jakieś „ale”. „Dopiero wtedy, przed tym lustrem z siostrą, dotarło do mnie, że do tej pory dążyłam do jakiegoś nierealnego ideału, a przez to wszystko, co starałam się robić dla siebie, było niespójne, źle skoordynowane”. Przestała więc ze sobą walczyć, a zaczęła się zaprzyjaźniać.
Cześć, Ola!
Niedawno ścięła włosy, na króciutko. Te piękne loki, które wszyscy chwalili i pukali się w głowy, gdy mówiła, że je zetnie. „Zawsze chciałam to zrobić, jednak coś mnie powstrzymywało. Może właśnie brak pewności siebie? Gdy w końcu to zrobiłam, pomyślałam z zadowoleniem, że to jest to i powiedziałam do siebie: »Cześć, Ola! Fajnie, że w końcu jesteś«”. Przez całe lata prowadziła ze sobą i swoim ciałem walkę o to, by wyglądać inaczej, by się zmienić.
W liceum zdarzało jej się ważyć nawet 54 kg, co - jak zaznacza - przy wzroście 162 cm sprawiało, że wyglądała na mocno „papuśną”. Katowała się dietami i codziennie biegała do siłowni. Efekty pojawiały się i znikały. Nic dziwnego, przyznaje, skoro po szkole wpadała na kebab lub do „chińczyka”. „W tym wszystkim nie było sensu” – zauważyła w pewnym momencie.
Postanowiła wtedy, że najpierw poszuka tego sensu w kuchni. Kebaby i kanapki jedzone na śniadanie, obiad i kolację postanowiła zamienić na gotowanie. „To była prawdziwa praca od podstaw. Można powiedzieć, że kulinarną przygodę zaczynałam od gotowania kisielu” – śmieje się Ola. „Potem był makaron z sosem pomidorowym z torebki. Później odkryłam, że mogę do tego dodać podsmażone mięso, a z czasem, że torebkę mogę zamienić na pomidory z puszki. Było smaczniej, a gdy zaczynałam z coraz większą pasją zgłębiać temat, okazało się, że również zdrowiej” – opowiada Ola.
Bardzo szybko odkryła, że ma w kuchni dryg, że to jej wychodzi. „A najlepsze było to, że gotowanie mnie po prostu jarało. A przecież o to w życiu chodzi, by to, co robisz, podnosiło ci ciśnienie”. W tamtym czasie przygotowywała się do roli w filmie „Big Love”. „Całą ekipą byliśmy na przygotowawczym spotkaniu na Mazurach. Partnerował mi Antek Pawlicki, który imponował sylwetką. Ćwiczył z Darkiem Brzezińskim (m.in. trener kulturystyki - przyp. red.), który jednocześnie pomagał ułożyć dietę”. Dołączyła do nich.
„To Darek, z którym się zaprzyjaźniłam, uświadomił mi wiele dietetycznych błędów. Powiedział, że jadam zbyt dużo nabiału, który też zawiera cukier. Pokazał, jakie błędy popełniałam w ćwiczeniach i pomógł stworzyć optymalny plan treningowy i dietę. Osiągnęłam spektakularny efekt. Waga spadła do 46 kg, mimo sporych mięśni”. To był przełom w podejściu do siebie: spotkanie ludzi, którzy pomogli jej wskazać właściwy kierunek. „Nie warto eksperymentować na własnym ciele, lepiej posłuchać mądrzejszych” – podkreśla Ola.
Zobacz także, co opowiedziała nam o sobie Marta Żmuda Trzebiatowska oraz Olga Bołądź.