Dzień 1: Porwany
Dziwna sprawa. Cały czas byłem grzeczny – ładnie chodziłem na dwór, nie szczekałem i słuchałem się, a mimo to wsadzili mnie do hałaśliwej, ciągle burczącej puszki i wywieźli. Chyba echaliśmy daleko. Sam nie jestem pewien, bo bardzo chciało mi się spać. Zresztą, co miałem robić? Wszyscy mnie głaskali i tak fajnie wiał wiatr. No to drzemałem. Budziłem się tylko, jak puszka przestawała brzęczeć i wtedy było picie i ciastka. Nawet smaczne.
Wydaje mi się, że pojechało ze mną jeszcze kilka mopsików. Te same głosy ciągle powtarzały „Słodziak”, „Perełka” i „Mistrz”. Ciekawe, co to za jedni?
Gdy puszka się zatrzymała, zanieśli mnie do nowego miejsca i dostałem jakieś pyszności do jedzenia. To chyba jednak nie za karę, bo kto dawałby mi takie smakołyki za karę? No i nadal byłem głaskany. Trochę się poobijałem o różne rzeczy, ale bywało gorzej! Wieczornego spaceru prawie nie pamiętam, tak bardzo chciało mi się spać. Nigdzie jednak nie czułem, ani nie słyszałem tych innych mopsików. Muszę się dowiedzieć, co się z nimi dzieje.
Dzień 2: Przebudzenie
Jak tylko się obudziłem, znowu było głaskanie. Dziwne, ale Ci nowi zachowują się podobnie do tamtej miłej Pani. Też chcą mi mokre rzeczy do oka wsadzać i dają mi niedobre tabletki w jedzeniu. Za każdym razem się na to nabieram – chyba jestem zbyt łakomy.
Poranny spacer już pamiętam. Sporo człowieków się kręci dookoła, ale nawet tu cicho. Trawnik inny, ale nie narzekam - ujdzie. Mopsików nadal ze mną nie ma, choć ciągle ktoś mówi „Słodziak” i „Perełka”. Jak wróciłem na górę, leciała fajna muzyka, więc znów trochę podrzemałem. Ten nowy siedział ze mną cały dzień. Ta nowa gdzieś poszła. Może z mopsikami? Okazuje się, że nie. Gdy wróciła wieczorem i mnie głaskała, nie było z nią mopsików. Schowały się czy coś? Sam nie wiem. Wspominałem Wam o mojej leżance? Jest spoko. Co prawda zdarza mi się usnąć gdzie indziej, ale jakimś cudem ciągle budzę się w niej. Dziwne, chyba czary.
Dzień 3: Zagadka wyjaśniona
Miałem nadzieję, że Ci nowi nie będą chcieli mi moczyć fafla. Niestety, chcieli. Co gorsza, zmoczyli mi dziwnym płynem uszyska. Ale przynajmniej ładnie pachniał. Chyba już wiem, co stało się z mopsikami. Ich tu w ogóle nie było! Wyobrażacie sobie? Oni cały czas mówili do mnie! Udało mi się też podsłuchać, że jutro jadę do doktora.