Zeszłoroczne badania firmy Hays Poland wskazują, że Polacy bardzo chętnie zmieniają pracę. Aż 22% z nas planuje zmienić miejsce zatrudnienia w ciągu najbliższego roku, aż 24% - w ciągu dwóch lat. Poza tymi, którzy decydują się na taki krok, są jeszcze inni – nieplanujący zmian, ale zmuszeni do nich utratą pracy. Wszystkich ich czeka to samo – mniej lub bardziej żmudne poszukiwania nowego zajęcia. Jeśli jesteś w tej grupie, to jeszcze kilkanaście lat temu kupiłabyś tradycyjną gazetę i zaczęłabyś zakreślać czarnym markerem interesujące cię stanowiska, trochę niczym w amerykańskich produkcjach. Dzisiaj jednak nikt już tak nie postępuje. Po utracie pracy pierwsze, co robimy, to włączenie komputera. I tu od razu miłe zaskoczenie – pracy jest w bród! Dlaczego więc istnieje spore prawdopodobieństwo, że nikt do ciebie nie zadzwoni, nikt nie umówi się na spotkanie? My już to wiemy! Twój telefon milczy, bo:
1. Beznadziejnie się przedstawiasz
Kamila pracuje w Warszawie, jest specjalistą ds. zatrudnienia, więc jej zadaniem jest wrzucanie ofert pracy na popularne serwisy i wyłapywanie najlepszych kandydatów. Jak się jednak okazuje, tych wcale nie jest specjalnie dużo: - Wiesz, co mnie najbardziej dziwi? Żyjemy w XXI, w dobie Internetu. Każdy może wejść do sieci i przeczytać o ważnych wskazówkach przy poszukiwaniu pracy. To nic nie kosztuje, a zajmuje dosłownie chwilę. Myślisz, że ludzie to robią? Niektórzy tak, oczywiście. Ale nie zliczę, ile dziennie dostaję kandydatur, w których adres mailowy do kontaktu brzmi: „[email protected]ś tam” albo [email protected]ś tam”.
ZOBACZ TEŻ: 8 technik uczenia się [porady z najlepszych uniwersytetów na świecie]
Serio, to „ona ileś tam” natychmiast kojarzy mi się z chatem towarzyskim, ale ludziom chyba nie. Uznają, że to nieistotne. Kolejna rzecz to zdjęcia. Bardzo żal mi czasów, w których byliśmy profesjonalni, trzeba było pójść do tego fotografa i zapłacić 20 złotych. Bo codziennie dostaję CV ze zdjęciami z wesel – facet w białej koszuli siedzi przy soku Hortex, z tyłu pląsa babcia koło 60-tki. Dziewczyny, które do CV wybierają zdjęcia z dziubkiem to też żadna nowość. Nie wspomnę o listach motywacyjnych na jedno kopyto albo mailach bez słowa, zawierających tylko załączniki. Na dzień dobry odrzucam w ten sposób jakieś 60% ofert, bo skoro komuś nie chce się założyć nowego konta e-mail albo zrobić sobie aparatem zdjęcia przy białej ścianie, to raczej takie osobie nie będzie się chciało wysilać i w pracy – dodaje Kamila. Warto pamiętać, że jeśli aplikujemy do pracy przez Internet, to mamy tylko jedną szansę na pierwsze wrażenie – tę, podczas której ktoś przegląda nasze CV. Nie zmniejszymy znaczenia błędów wygadaniem albo pozytywnym nastawieniem i urokiem osobistym. Potencjalny szef widzi tylko dokument – ten musi być zatem perfekcyjny. Wydaj stówkę na pomoc w napisaniu ekstra CV i listu motywacyjnego – to naprawdę może się opłacić.
Komentarze