Nawet jeśli z rzadka zdarza Ci się wychodzić z pracy o normalnej porze (to znaczy o takiej, jaką masz zapisaną w umowie), to i tak maszerujesz do auta z jakimiś papierami pod pachą, nad którymi zamierzasz posiedzieć w domu. W rezultacie, zamiast odpocząć, spotkać się ze znajomymi, pójść do kina czy na spacer, siedzisz w domu przy laptopie.
W przeciwnym wypadku zjadłyby Cię wyrzuty sumienia. A może naprawdę nie wyrabiasz się z robotą? Bez względu na to, jaka jest tego przyczyna, przekonamy Cię, że musisz z tym skończyć. Dla własnego zdrowia fizycznego i psychicznego. Zobacz, jak tego dokonać.
Jak wykazały badania Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), polski pracownik pracuje bardzo dużo. Na 35 badanych krajów Polacy są na siódmym miejscu pod względem ilości godzin spędzonych w pracy – średnio 1928 godzin rocznie. To o 518 godzin więcej niż Duńczycy i o 565 godzin więcej niż Niemcy. Według badań przeprowadzonych przez CBOS Polacy w maju 2018 roku przepracowali średnio 44,4 godziny tygodniowo. Aż jedna trzecia z nas spędza w pracy więcej czasu, niż ma zapisane w umowie. Nie ma dokładnych danych, pokazujących, jak często odbieramy po godzinach służbowe mejle albo telefony, ale przecież z własnego doświadczenia wiecie, że jest to nagminne.
Wiesz, że nikt nie zwolni Cię z pracy, jeżeli poczekasz z tym do jutra, a jednak robisz to. Dlaczego? Jesteś masochistką? Nudzisz się? Nie masz co robić z rękami? Trzeba postawić sprawę jasno. Jeżeli nie nauczysz się oddzielać życia zawodowego od prywatnego, to ucierpi na tym Twoje zdrowie, związki z bliskimi, a także Twoje zdrowie psychiczne. W badaniu przeprowadzonym przez ESCP Europe, w którym wzięło udział 52 000 pracowników z Europy, wykazano, że osoby, które spędzają więcej godzin w pracy, deklarują większy poziom zmęczenia i stresu, a także niższy poziom satysfakcji z pracy. W sumie żadna rewelacja, prawda?
Ale poczekajcie: okazuje się, że te przepracowane osoby są też mniej efektywne, w dłuższym czasie robią mniej. W rezultacie mamy tu same minusy: gorszy stan psychiczny i mniej szans na awans (no chyba że jakiś pracodawca docenia samo wysiadywanie przy biurku).
ZOBACZ TEŻ: Praca marzeń - jak ją znaleźć? [5 kroków]
Jak się szybko wypalić
Autorzy badań zwracają uwagę na powszechność tego zjawiska. Po światowym kryzysie, kiedy zmniejszono zatrudnienie w korporacjach, pozostali pracownicy, aby się utrzymać, musieli wykonywać pracę i za siebie, i za zwolnionych kolegów. Koniunktura się poprawiła, ale pracodawcy już się zorientowali, że spokojnie można obciążać pracowników dodatkowymi zadaniami, więc nie widzieli powodu, aby zmieniać ten korzystny dla nich rozwój sytuacji.
W książce „Lab Rats: Why Modern Work Makes People Miserable” („Dlaczego współczesna praca sprawia, że ludzie są nieszczęśliwi”) amerykański dziennikarz i autor Dan Lyons opisuje, jak biznesowy model przyjęty przez Dolinę Krzemową i szeroko kooptowany przez inne branże jest odpowiedzialny za tę współczesną tendencję do skłaniania pracowników do pracy ponad siły. Filozofia pracodawców z Doliny Krzemowej brzmi mniej więcej tak: „Zatrudnijcie inteligentnych ludzi, zachęćcie ich do pracy w wymiarze 100 godzin tygodniowo przez 12 do 18 miesięcy, a następnie zastąpcie ich świeżymi talentami, kiedy ci pierwsi się wypalą”. Krótko i na temat.
To nie brzmi jak najbardziej etyczny sposób wykorzystania zasobów ludzkich, prawda? Claire Sanderson, redaktor naczelna brytyjskiego Women's Health, mówi: „Jeśli ktoś regularnie pracuje po 12 godzin, to nie ma siły, aby nie wpłynęło to negatywnie na wyniki pracy. Każdy powinien mieć możliwość wykonania swoich zadań w ustalonych godzinach pracy, a jeśli ktoś ma z tym problem, to powinno się go rozwiązać przez rozmowę ze swoim bezpośrednim przełożonym, zamiast pozwalać, by zachwiała się równowaga między życiem zawodowym a prywatnym. Daję przykład innym, wychodząc codziennie z pracy o normalnej porze, i oczekuję, że mój zespół zrobi to samo. Ale w drugą stronę to też działa - wymagam, aby pracownicy przychodzili do pracy dokładnie o tej godzinie, jaką mają zapisaną w umowie”.
Wiadomo, że są zawody, w których bardzo trudno skończyć zadania wraz z wybiciem godziny 17. Zamknąć laptopa, wstać, powiedzieć „Do jutra” i wyjść. To prawie niemożliwe wtedy, gdy pracujesz np. w służbie zdrowia. Ale nawet w zawodach, w których nie ratuje się ludzkiego życia, zdarzają się sytuacje kryzysowe, kiedy po prostu trzeba trochę dłużej posiedzieć z przyczyn obiektywnych, a nie widzimisię szefa. Jeżeli to jest dla wszystkich zrozumiałe i zdarza się raz na jakiś czas, to nie ma problemu. Gorzej, jeśli ten kryzys jest permanentny i panuje przemożna presja na wysiadywanie godzin, bo inaczej „się podpada” i wiadomo, że kto wychodzi o godzinie 17, ten jest pierwszy do zwolnienia.