Znacie te kobiety? Mają dwójkę superdzieci (młodsze już uczy się japońskiego, starsza gra na harfie), uroczego drwalopodobnego męża (bankowiec, ale po pracy grywa w kapeli), one same realizują się zawodowo, zawsze świetnie wyglądają (to dzięki cholernej jodze), codziennie dwie godziny czytają dzieciom mądre książki przed snem, mają liczne grono zabawnych przyjaciół, których podejmują własnoręcznie przyrządzonymi organicznymi posiłkami. Ich dom wygląda jak z magazynu wnętrzarskiego (wiemy, bo wrzucają fotki na FB).
Znacie je? Jeśli znacie, to kopnijcie je, proszę, ode mnie w tyłek. Mocno. To przez nie czujemy się tak podle.
Tak, oczywiście że macierzyństwo da się pogodzić z pracą zawodową. Robiły to nasze matki oraz babcie. Miliony kobiet na całym świecie codziennie stają przed tym zadaniem. Ty też oczywiście dasz sobie radę. Pod warunkiem że nie jesteś zwariowaną perfekcjonistką, ambitną do bólu, która chce robić wszystko najlepiej na świecie.
Bo jeżeli tak, to najpierw będzie Ci bardzo, bardzo trudno, a w końcu i tak będziesz musiała sobie trochę odpuścić w różnych obszarach życia. Bo doba ma tylko 24 godziny. A Ty nie startujesz w żadnym wyścigu o medal najbardziej przemęczonej kobiety świata.
ZOBACZ TEŻ: 6 sytuacji, w których nie warto dążyć do perfekcji
Kiedy wrócić
No dobrze. Dzidziuś już jest na świecie i teraz pora na poważne decyzje. Po pierwsze - kiedy wracamy do pracy. W USA dopiero trwa walka o płatny urlop macierzyński, a my mamy ten przywilej już od dawna. Możemy przebywać na prawie pełnopłatnym urlopie przez ponad rok.
Ale, niestety, wciąż dla większości kobiet oznacza to pogorszenie sytuacji zawodowej. Ryzyko, że pracodawca odkryje, że nie jesteśmy niezastąpione i znajdzie zastępczynię, która zajmie nasze miejsce.
Nie ma tutaj uniwersalnych porad. Sama musisz ocenić, kiedy i na jakich warunkach wrócić do pracy. Jeżeli masz możliwość wykorzystania urlopu w całości, to super. Jeśli jednak bardzo Ci się spieszy z powrotem, weź pod uwagę następujące fakty.
Wszystkie badania psychologiczne to potwierdzają, że pierwsze trzy miesiące życia są kluczowe zarówno dla dziecka, jak i dla mamy – opuszczenie dziecka w tym czasie i powrót do pracy to proszenie się o kłopoty.
Lekarze twierdzą, że organizm matki potrzebuje co najmniej 6-8 tygodni, żeby dojść do siebie po porodzie. Dopiero po czterech tygodniach macica z rozmiaru arbuza wraca do rozmiaru jabłka. Sześć tygodni potrzebuje wagina na regenerację uszkodzeń. Układ hormonalny wraca do normy dopiero po kilku miesiącach. A zanim karmiąca matka mniej więcej ustabilizuje sobie pory karmienia, musi upłynąć co najmniej sześć tygodni.
W badaniach wykazano, że dzieci, których matki wróciły do pracy przed upływem 12. tygodnia, miały niższą odporność. Wpływa na to zarówno deficyt emocjonalny, jak i pozbawienie dziecka naturalnego pokarmu matki. Bo oczywiście można kombinować ze ściąganiem mleka i robieniem zapasów na cały dzień dla opiekunki, ale prawda jest taka, że większość kobiet, które wcześnie wracają do pracy, przestaje karmić piersią.
A jak udowodniono, mleko matki obniża ryzyko wielu chorób, w tym astmy, cukrzycy typu 2, biegunek, infekcji układu oddechowego. Karmienie piersią niesie korzyści zdrowotne również dla mam, chroniąc je przed cukrzycą, chorobami serca oraz rakiem piersi. Krótko mówiąc - trzy miesiące z dzieckiem to absolutne minimum.
Komentarze
~Anka, 2016-12-16 09:34:46
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?