Wiele jest powodów, dla których ćwiczymy, ale nasze cele głównie sprowadzają się do przyjemności: z jedzenia, z patrzenia w lustro, z pobiegowej euforii czy po prostu z życia bez chorób i ograniczeń. W szatniach ciągle mówi się o euforii biegacza, zastrzyku endorfin po wysiłku czy nawet coregasmie, a więc jednak zmęczenie to niejedyne, co możemy odczuwać na treningu.
Nawet jeśli spływające po skórze strużki potu niewiele mają wspólnego z dreszczem rozkoszy, to przyjemność z treningów nie jest wyłącznie obietnicą wyborczą, która pojawia się przy okazji każdej kampanii „zacznij ćwiczyć”. Idź na siłownię, a przekonasz się, że trening siłowy zwiększa pewność siebie równie skutecznie, co masę mięśniową. Przetruchtaj pętelkę po parku, a poczujesz moc oczyszczania głowy porównywalną z wciągającą lekturą w gorącej kąpieli. Nic też nie przebije błogości odczuwanej podczas złożenia swojego umęczonego piątkiem ciała w pozycji dziecka.
Ćwiczenia a życie seksualne
Mówiąc o aspekcie przyjemności z wysiłku, rzadziej myśli się o jeszcze innych korzyściach: dla życia seksualnego. Na szczęście naukowcy się nie krępują i chętnie poruszają ten temat. Wiele badań wykazało pozytywny wpływ ćwiczeń na życie seksualne, i to nie tylko w formie możliwości zwiększania trudności pozycji. „Kiedy regularnie angażujesz się w ćwiczenia, Twoje ciało przechodzi fizjologiczne adaptacje, aby sprostać ich wymaganiom” – mówi trenerka i biokinetyk Natacha Quintal. Te adaptacje mogą pomóc zwiększyć doznania seksualne. „Długofalowe korzyści z ćwiczeń to między innymi obniżone tętno spoczynkowe i rytm oddechu, niższe ciśnienie, sprawniejsze krążenie i większa wytrzymałość mięśni oraz siła. To może przekładać się na dłuższe utrzymanie pozycji seksualnej i brak trudności ze złapaniem tchu, jak to bywa przy niewystarczającej kondycji układu krążeniowo-oddechowego” – wyjaśnia Quintal.
Nasza sprawność w łóżku nie jest jednak najbardziej ekscytującą korzyścią z aktywności, odkrytą przez naukowców. Jak mówi dr Rachel Gelman, fizjoterapeutka, specjalizująca się w zdrowiu seksualnym i problemach dna miednicy, wszystko zaczyna się od pożądania. „Wiemy, że ćwiczenia poprawiają nastrój, obniżają stres i są ważne dla zdrowia psychicznego. Stres to główny zabójca nastroju na seks, więc zadbanie o przestrzeń w głowie nastraja na sukces w łóżku” – wyjaśnia Gelman. Potwierdzają to badania, między innymi te opublikowane w roku 2015 w czasopiśmie „Depression and Anxiety”, które wykazały, że u kobiet ćwiczących przed seksem zwiększał się pociąg i poprawiały się funkcje seksualne.
Inne badanie, z „Journal of Sexual Medicine”, wykazało, że 20-minutowy trening znacząco podniósł poziom podniecenia (oceniany za pomocą kwestionariusza samooceny) i pobudzenia narządów płciowych (mierzony za pomocą sensora, który monitorował ukrwienie sromu). Zgrywanie grafiku treningów ze współżyciem jest mało seksowne, ale na szczęście wstrzelenie się z orgazmem w odpowiedni moment przygotowań do maratonu nie jest jedynym sposobem, żeby czerpać z aktywności więcej przyjemności. Ćwicząc grupy mięśniowe bezpośrednio związane z odczuwaniem seksualnej ekstazy, czyli zwłaszcza dno miednicy, można nauczyć się przeżywać orgazm. Opublikowane w „Internation al Urogynecology Journal” badanie wykazało, że kobiety, których dno miednicy było odpowiednio silne, lepiej wypadały podczas oceny odczuwania orgazmu i pożądania. Inne doniesienia naukowców pokazały, że 8-tygodniowy program ćwiczeń dna miednicy wpłynął na zwiększenie u kobiet po ciąży poczucia, że są w stanie uprawiać seks i odczuwać z niego satysfakcję po porodzie. Mając to wszystko na względzie, trenerka Lucie Cowan stworzyła program, który pomaga z satysfakcją poszerzać repertuar pozycji seksualnych i skalę przyjemności doznań. Masz na niego ochotę?
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Najlepsza rozgrzewka: seks