Kejt Najman - mistrzyni Polski w street liftingu i mistrzyni świata w podciąganiu ciężarem
„Zaczęłam się wspinać, mając 28 lat, dlatego często słyszałam, że jestem za stara, żeby startować w zawodach i coś osiągnąć” – wspomina. Podobne nastawienie miało wielu jej kolegów. Twierdzili, że skoro za młodu nie ćwiczyli, po 30-stce mogą już tylko zalec na kanapie. „Ja też nie trenowałam od dziecka, ale postanowiłam spróbować” – dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Treningi a koronawirus – co wolno, a czego nie podczas epidemii
Najpierw była wspinaczka, do której dołączył trening uzupełniający z ciężarem własnego ciała. Gdy po pewnym czasie Kejt zobaczyła w internecie filmiki z mistrzostw Polski w street workout, zdecydowała się wziąć w nich udział.
Dziś, cztery lata od rozpoczęcia przygody z tym sportem, jest m.in. mistrzynią świata w podciąganiu z ciężarem (nawet 50-kilogramowym!). Dietę zmieniła, gdy dotarło do niej, jak niekorzystna dla środowiska naturalnego jest produkcja mięsa. Nie mogła też wyrzucić z głowy drastycznych scen z ubojni czy targów zwierząt. „Już po przejściu na weganizm moje wyniki badań krwi znacznie się poprawiły – przyznaje. – Ale nie mówię, że to dieta cud. Po prostu zaczęłam zwracać większą uwagę na to, co jem”.
Na początku liczyła kalorie i makroskładniki, teraz przygotowuje posiłki bardziej intuicyjnie. Przed zawodami pilnuje diety, bo wie, że każdy dodatkowy kilogram może mieć znaczenie w walce o rekord. Wówczas spożywa dziennie od 1700 do 2200 kcal. Poza sezonem? „Bardzo lubię jeść, dlatego serwuję sobie między 2200 a 2800 kcal – przyznaje z rozbrajającym uśmiechem. – Mam ogromną słabość do wegańskich pizz, burgerów, żelków czy lodów, więc pewnie czasami zdarza się i 4000 kcal”.
Z potraw, które są sycące, pyszne, a dodatkowo można je zrobić w kilka chwil, najbardziej chwali sobie burrito z fasolą i batony z kaszy jaglanej, wegańskiej odżywki białkowej oraz fig. „Jedyne, czego mi brakuje, to smaku żółtego sera” – zdradza.
Jej zdaniem wegańskie zamienniki innych produktów są smaczne, ale w tym przypadku producenci mają jeszcze wiele do zrobienia.
ZOBACZ TEŻ: Home office: w czym pracować z domu?