Przełożenie imprezy na 2021 rok pokrzyżowało jej plany przygotowawcze, ale biegaczka podchodzi do decyzji organizatorów ze zrozumieniem. – Czekam z niecierpliwością na te przełożone igrzyska, ponieważ prawdopodobnie będą moimi ostatnimi, już piątymi z kolei, więc chciałabym jak najlepiej się w nich zaprezentować. Zamierzam być do nich przygotowana „na maksa” – zapowiada.
Zespół Pomarańczowej Siły: 2020 miał być rokiem sportu tymczasem, ostatnio dowiedzieliśmy się, że Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie w Tokio zostaną przeniesione na 2021 rok w związku z pandemią koronawirusa. Jak przyjęłaś tę wiadomość?
Alicja Jeromin: Od kilku dni wszyscy żyliśmy w niepewności. Przez długi czas powtarzano, że igrzyska nie zostaną przeniesione. Potem mówiono, że odbędą się późniejszym terminie, ale wciąż w tym roku. Wreszcie okazało się, że przeniesiono je na rok 2021. Osobiście popieram tę decyzję. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze i obecnie sport schodzi na drugi plan. Teraz wszyscy, nie tylko sportowcy, musimy słuchać władz i zrobić co w naszej mocy, żeby powstrzymać wirusa. Przede wszystkim siedzieć w domu i unikać kontaktu z innymi. W pełni popieram akcję #zostańwdomu, chociaż utrudnia ona sportowe życie. Przygotowanie się do zawodów przy jednoczesnym przestrzeganiu zaleceń związanych z pandemią byłoby niemożliwe. Dzięki decyzji o przełożeniu igrzysk sportowcy z całego świata będą mieli równe szanse. Myślę, że do przyszłego roku wszystko się już ułoży i igrzyska będą się mogły normalnie odbyć.
Jak Ty sobie radzisz w obecnej sytuacji?
AJ: Z punktu widzenia sportowca przede wszystkim trudno jest przeprowadzić trening. Zwłaszcza w przypadku lekkoatletów jest tak, że trzeba wyjść na siłownię, na stadion, a obecnie nie ma takiej możliwości. Jeżeli chodzi o życie codzienne, to moje problemy pewnie nie różnią się od problemów nas wszystkich. Trudniej jest zrobić zakupy, trzeba się trzymać z dala od ludzi, wszyscy obawiamy się zakażenia.
Wielu sportowców było właśnie w trakcie budowania formy. Czy boisz się jej utraty, czy wręcz przeciwnie – cieszysz z dłuższego czasu na przygotowania?
AJ: Moje przygotowania szły bardzo sprawnie. Omijały mnie kontuzje, trenowałam od października na wysokich obrotach, więc przewidywaliśmy, że najwyższa forma przyjdzie właśnie na sierpień, czyli czas igrzysk. Teraz najważniejsze będzie dostosowanie treningu do nowych terminów i poukładanie wszystkiego logistycznie. Nie było to planowane, bo na początku my, sportowcy, nie przyjmowaliśmy do siebie wiadomości, że igrzyska mogą być przełożone. Przecież miały się odbyć dopiero na przełomie sierpnia i września. Niestety, gdy zaczęły spływać informacje, że zwiększa się liczba zakażeń, musieliśmy się oswoić z tą myślą i dostosować do realiów. Czekam z niecierpliwością na te przełożone igrzyska, ponieważ prawdopodobnie będą moimi ostatnimi, już piątymi z kolei, więc chciałabym jak najlepiej się w nich zaprezentować. Zamierzam być do nich przygotowana „na maksa”. Marzenia i plany się nie zmieniają, trzeba tylko poczekać chwilę dłużej na ich realizację.