Krótkie wagary od treningów są OK, pod warunkiem że naprawdę są krótkie. Jedne odpuszczone zajęcia fitness, po których świat się przecież nie zawalił, zadziwiająco łatwo przechodzą w serie.
„Pamiętaj, że nicnierobienie też wchodzi w nawyk” – mówi Natalia Koperska. Dlatego jeżeli chcesz, żeby to aktywność (a nie lenistwo) weszła Ci w krew i stała się częścią Twojego stylu życia, staraj się utrzymywać reżim treningów.
„Warto zrobić cokolwiek, chociaż 10 przysiadów czy 15 minut jogi, żeby utrzymać rytm. W porze treningu zrób cokolwiek z nim związanego, żeby nie odzwyczaić organizmu od tego schematu” – radzi psycholog.
Są też spore szanse, że po 5 minutach nabierzesz ochoty, by dokończyć cały trening. Jeżeli nie chcesz już nigdy na stałe wrócić do strefy komfortu na kanapie z chipsami, powinnaś dostosować definicję treningu do swojego życia.
Porządna sesja treningowa nie musi przecież trwać godzinę. Już kwadrans wysiłku da Ci mnóstwo benefitów, a efekty krótkich sesji wciśniętych w grafik w ciągu dnia mogą się kumulować.
Jeżeli masz kłopoty, by zebrać się rano na siłownię lub przebieżkę, miej naszykowane przy łóżku ubrania (najlepiej te, w których najbardziej lubisz ćwiczyć), a zamiast kapci buty sportowe. To pomoże rozwiać wątpliwości, jak masz spędzić poranek. No i odbierze argument, że nie masz się w co ubrać.
Sprawdź też koniecznie, jak mieć silna wolę przez cały rok.
WH 10/2016