Maja Włoszczowska
- Wiek: 32
- Sport: kolarstwo górskie
- Wicemistrzyni olimpijska z Pekinu w 2008 roku
- Mistrzyni świata w cross-country z 2010 roku
- Brązowa medalistka Igrzysk Europejskich
- Zdobywczyni kilkudziesięciu medali mistrzostw kraju, Europy i świata obecnie jeździ w drużynie Kross Racing Team
Wypadek
Trzy tygodnie przed olimpijskim startem w Londynie upadła, łamiąc dwie kości w stopie i zrywając wszystkie więzadła w stawie skokowym. Nie był to pierwszy jej upadek, ale tym razem na tyle poważny, że musiała zrezygnować z walki o medal.
„Byłam w superformie i jechałam te igrzyska wygrać, ale złamanie okazało się bardzo skomplikowane, a po zdjęciu gipsu noga się nie ruszała. Nie było mowy o rowerze. Musiałam się rehabilitować po kilka godzin dziennie, cały czas na granicy bólu”.
Walka
Paradoksalnie kontuzja pomogła jej się zregenerować – normalnie nie mogłaby sobie pozwolić na tak długą przerwę od roweru. Zaczęła też mocniej niż wcześniej pracować nad całym ciałem. „Robiłam dużo więcej ćwiczeń stabilizacyjnych, żeby odciążyć stopę, co potem na rowerze mi pomagało”.
Musiała być cierpliwa. „Miałam angaż w nowej drużynie, więc bardzo mi zależało, żeby wrócić i być od razu w superformie, by sprostać oczekiwaniom”. Przyjęła do wiadomości, że to może potrwać. „Mój nieoceniony trener, śp. Marek Galiński, pomógł mi ze spokojem podejść do treningów, nie przejmować się tym, jak bardzo na początku było ciężko”.
Powrót
Wiedziała, że lepiej poświęcić sześć miesięcy, niż się poddać, a potem długo tego żałować. „Życie każdego człowieka czy kariera sportowca to nie tylko sukcesy, ale też porażki. Im szybciej nauczymy się z nich podnosić, tym lepiej”. Odpuszczanie sobie nigdy nie było w jej stylu.
„Nieważne, na jakiej pozycji skończę, nie poddaję się aż do mety. Na wyścigu bywa tak, że na początku coś nie idzie, ale czasem na trzeciej rundzie to mija, więc jest tylko pytanie, czy się do tej trzeciej rundy dotrwa”.
Komentarze