12 patentów, dzięki którym tym razem się uda

Są takie dni, gdy wolałabyś raczej przepisać odręcznie Biblię, niż pójść na trening. Zobacz, co zrobić, by radykalnie zredukować ich liczbę. Mówiąc radykalnie, mamy na myśli do zera.

motywacja trening fot. Shutterstock.com

Właśnie skończyłaś pracę. Torbę treningową masz niby w bagażniku, ale przypominasz sobie, że musisz jeszcze zrobić zakupy, a na wieczór umówiłaś się z koleżanką. Wszystko przeciwko Tobie! Torbę zostawiasz więc w bagażniku, mając nadzieję, że następnego dnia się uda, ale historia się powtarza. Tak mijają dni, tygodnie, potem miesiące, aż budzisz się w środku lata przerażona, że lada moment urlop i trzeba będzie wcisnąć się w kąpielowy kostium. Wyrzucasz sobie, że przecież gdyby się uprzeć, bez problemu znalazłabyś tę godzinę, dwie, tygodniowo na trening. No właśnie. Problemem był nie brak czasu, a słaba motywacja. Zobacz, jak ją wzmocnić i w końcu zacząć realizować plan na nowe ciało.

1. Określ cel

Tylko nie wyskakuj z totalną przemianą w dwa tygodnie. Zacznij od czegoś mniejszego, bardziej realnego i możliwego do wykonania w krótkim czasie. Idealnie byłoby, gdybyś swoje postępy oceniała nie po wyglądzie w lustrze czy na wadze, a np. po ilości zaliczonych przysiadów, pompek czy kilometrów na bieżni. Pamiętaj, że smukła i wyrzeźbiona sylwetka to tylko efekt uboczny treningu. Twoim celem globalnym powinno być lepsze samopoczucie we własnym ciele.

2. Ułóż playlistę

Nasi koledzy z Men’s Health mają na słabą motywację sprawdzony sposób – utwór muzyczny z „Rocky’ego”, który puszczają sobie za każdym razem, gdy na trening iść im się nie chce. Korzystają zresztą z niego również wtedy, gdy w gymie już się znajdą (okazuje się, że nie słuchają w zasadzie niczego innego. Faceci...). Sprawdziłyśmy to na sobie i tak, to działa. To od playlisty zależeć może jakość i tempo Twojego treningu. Postaw na kawałki, które dobrze Ci się kojarzą, ale tylko takie, które dodadzą Ci powera. Skoczna Lady Gaga? Tak! Soundtrack z „Titanica”? Zdecydowanie nie.

3. Rób notatki

Musisz mieć plan. Spokojnie, nikt nie każe Ci go układać – gotowce znajdziesz w tej książce i w każdym numerze WH. Wybierz jeden z ich i trzymaj się go przez wskazany czas (z reguły układamy 4-tygodniowe programy treningowe). Zapisuj wrażenia po każdej sesji – obciążenia, z którymi pracowałaś, numer serii, w której poczułaś, że zaczynasz słabnąć itd. Odhaczaj kolejne treningi na wydrukowanej i powieszonej na lodówce tabeli – kolejne „ptaszki” będą motywować Cię jeszcze bardziej do zwiększenia ich liczby. Nie zapomnij też o planie awaryjnym, na wypadek gdyby wizyta w fitness klubie okazała się danego dnia niemożliwa. Skakanka w domu to zawsze dobry pomysł.

ZOBACZ: Kardio plus trening siłowy [plan treningowy na 4 tygodnie]

4. Zadbaj o wsparcie

Umów się ze swoim mężczyzną na dwie rzeczy. Po pierwsze, za każdym razem, gdy zaproponujesz mu jednak wieczór na kanapie, zamiast w fitness klubie, ma Ci odmawiać. Choćby sam bardzo tego chciał. Po drugie, masz prawo do tych kilku godzin w siłowni bez względu na wszystko, choćby się waliło i paliło.

Chce, żebyś jednak została z dziećmi tego dnia, bo umówił się z kumplami na wspólne oglądanie meczu? Nie ma mowy, umowa to umowa. Zresztą z argumentem, że robisz to również dla niego (żeby dłużej cieszyć się zdrowiem i smukłą sylwetką), nie powinien dyskutować. Możesz zaproponować mu wspólne treningi, ale tylko wtedy, gdy zgodzi się na to, że to Ty ustalasz reguły gry.

5. Rób przysiady

Większość z nas ich nie lubi, ale pewnie tylko dlatego, że wciąż popełniamy klasyczny błąd, jakim jest rozpoczęcie ruchu od uginania kolan, zamiast wypchnięcia bioder w tył. Efekt jest taki, że kolanami wykraczamy wówczas poza linię palców stóp, niszcząc sobie stawy i rezygnując ze wszystkich zalet tego ćwiczenia. A tych ostatnich jest prawdziwy ogrom. Przysiad aktywuje do pracy Twoje pośladki, nogi, a nawet mięśnie korpusu. To olbrzymie grupy mięśni, których trening pobudzi Twój metabolizm i zmusi serce do szybszej pracy – a stąd już tylko krok do pozbycia się kilku niechcianych kilogramów. W pakiecie dostajesz kształtną pupę i smukłe, wyrzeźbione uda. Zaczynaj trening od przysiadów, a kończ go zawsze ulubionym ćwiczeniem – będziesz miała dodatkową motywację, by zaliczyć całą sesję.

6. Umów się z koleżanką

Jeśli na trening masz czas tylko rano przed pracą i coraz częściej wybierasz dłuższą drzemkę, a nie biegowe butyzaplanuj wspólne treningi z koleżanką. Świadomość, że czeka na Ciebie na ścieżce, podczas gdy Ty przewracasz się na drugi bok, spowoduje, że podniesiesz się z łóżka, choćby to była ostatnia rzecz, na jaką masz ochotę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że prawdo- podobnie działać to będzie również w drugą stronę. Rezultat to dwie smukłe dziewczyny na treningu zamiast żadnej. Aha, pamiętaj, że trening to trening, a nie czas na pogaduchy. I że najlepsza przyjaciółka niekoniecznie musi być najlepszym fitnessowym partnerem. Szukaj pośród tych, które są na podobnym poziomie wytrenowania.

7. Włącz opcję minimum

W dni, w których ewidentnie nie masz na nic ochoty, a na trening to już w ogóle, spróbuj zmusić się do choćby najkrótszej w świecie wizyty w gymie. Po prostu powiedz sobie, że po rozgrzewce i kilku minutach na bieżni dasz sobie spokój, i to bez żadnych wyrzutów sumienia. Już wiesz, jaki podstęp zaplanowałyśmy? I bardzo dobrze, bo wystarczy chwila ćwiczeń, by poczuć się lepiej, nabrać radości i wigoru. Dolary przeciw orzechom, że na rozgrzewce i bieżni się nie skończy, tylko zaraz wymyślisz jeszcze ćwiczenia ze sztangą czy kettlebellem. Zuch dziewczyna.

8. Daj się zaskoczyć

Trenuj zgodnie z planem, ale bądź elastyczna. Jeśli w Twoim klubie pojawi się jakiś nowy sprzęt albo zostaniesz poproszona o przetestowanie nowych zajęć fitness – nie wahaj się ani chwili. Staraj się zaskakiwać mięśnie (i siebie!). Trening ma być przede wszystkim pewnego rodzaju zabawą: ma Ci dawać dużo frajdy i poczucia fajnie spędzonego czasu. Jeśli, z drugiej strony, poczujesz, że coś jest nie dla Ciebie – śmiało przerzuć się na inny rodzaj aktywności. Rób to tak długo, aż znajdziesz coś, co w pełni Ci odpowiada. I nie idź utartymi ścieżkami – kto powiedział, że jako kobieta powinnaś wybierać grupę pilates czy jogi? Może to właśnie piłka nożna jest wyborem dla Ciebie.

SPRAWDŹ: Gadżety dla aktywnych - większy komfort, szybsza regeneracja

9. Naucz się bronić

Kilka centymetrów w pasie mniej to dla Ciebie motywacja za słaba, by w ogóle wychodzić z domu? W takim razie połącz przyjemne z pożytecznym i zapisz się na lekcje samoobrony czy boksu. Zwiększysz pewność siebie, poczujesz się bezpieczniej, a kalorie palić będziesz tylko przy okazji, i to w ogromnej ilości.

10. Zainwestuj w trenera

Jeśli po wejściu do siłowni nie bardzo wiesz, co ze sobą zrobić, umów się na trening personalny. Poznasz technikę wykonywania ćwiczeń, zasady ich łączenia w treningi, pewnie dowiesz się też trochę o anatomii i diecie. Oczywiście pod warunkiem, że trafisz na dobrego trenera. Po czym go poznać? Jeśli waszego pierwszego spotkania nie rozpocznie od długiego wywiadu, w którym m.in. zapyta o ewentualne przeciwwskazania do treningu, od razu możesz mu podziękować. Spokojnie, ten rynek jest ogromny, będziesz miała z czego wybierać.

11. Nie rób tego!

Jeśli nie lubisz biegać – nie biegaj. Tak, to naprawdę takie proste. Rodzajów aktywności, treningów i ćwiczeń są setki. Nie ma sensu się zmuszać, nawet jeśli określona aktywność góruje nad innymi pozytywnym wpływem na zdrowie i sylwetkę. Próbuj wszystkiego, szukaj, nie bój się wprowadzać modyfikacji. Trening ma służyć Tobie, nie odwrotnie.

13. Nie patrz na wagę!

Ćwiczysz od miesiąca, czujesz się znacznie lepiej w swoim ciele, więc decydujesz się na ten wielki krok i wskakujesz na wagę. A ta, ustrojstwo jedno, zamiast pokazać kilka kilogramów mniej, wskazuje dokładnie taką samą liczbę (albo nawet większą) niż przed rozpoczęciem treningów. Spokojnie, wszystko się zgadza: po prostu mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, a przez ostatnie cztery tygodnie na pewno trochę ich zyskałaś. Zamiast monitorować wagę, spójrz po prostu w lustro – na pewno zauważysz różnicę.

A jeśli Ci mało, zrób test swojej formy: sprawdź, w jakim czasie pokonujesz 3 kilometry i ile jesteś w stanie pompek, przysiadów, podciągnięć na drążku i spięć brzucha wykonać z rzędu. Ta liczba na pewno solidnie wzrosła.

ZOBACZ TEŻ: 12 zasad płaskiego brzucha [patenty na sześciopak]

REKLAMA